Nad zalew w Kałuszynie
Budowę zbiornika rozpoczęto w styczniu 2011 r. Było to możliwe dzięki przekazaniu nieodpłatnie przez Wspólnotę Karczunek na rzecz Gminy Kałuszyn ok. 4 ha gruntu. Samorząd także przekazał swoje tereny i w sumie kompleks rekreacyjny rozciąga się na obszarze 15,5 ha. Uroczyste otwarcie odbyło się 23 czerwca. – Do dyspozycji mieszkańców jest plaża, plac zabaw dla dzieci, przebieralnie, toalety, droga dojazdowa, parking, ścieżka rowerowa i ścieżki spacerowe, ławeczki, tablice informacyjne. Są już zadaszone miejsca do grillowania, a niedługo powstanie boisko do gry w siatkówkę plażową. W przyszłości planujemy również wybudowanie amfiteatru ze sceną, a 4,5 ha terenu w sąsiedztwie kompleksu przewidziane jest pod budownictwo mieszkaniowe. Niedaleko zbiornika znajduje się górka usypana z ziemi, którą zagospodarujemy na sporty zimowe – wylicza Henryka Sęktas, zastępca burmistrza Kałuszyna.
– Przyglądamy się, jak rozwija się zainteresowanie tym miejscem. W przyszłym roku ogłosimy przetarg na zagospodarowanie rekreacyjne. Chcielibyśmy, aby na terenie kompleksu znajdowały się punkty gastronomiczne, wypożyczalnia kajaków i rowerów wodnych oraz wydzielone kąpieliska dla dzieci i dorosłych. Od przyszłego roku chcemy też wprowadzić odpłatność za wstęp – mówi Henryka Sęktas. – To supermiejsce na upalne dni. Ładna plaża i woda też niczego sobie. Dobrze, że pomyślano o toaletach i placu zabaw dla dzieci. Co mnie najbardziej ujęło? To chodnik wokół zalewu dla tych, co nie lubią leżeć plackiem na plaży – twierdzi mińszczanka Celina Kopeć. Jak dojechać nad zalew? W Kałuszynie, jadąc ul. Pierwszego Maja należy skręcić na Wierzbno i Roguszyn i droga już doprowadzi wprost do kompleksu. Oprac. DM, fot. DM Seniorzy też odpoczywają
Tekst: Jadwiga Maciejewska, zdjęcia Maria Wocial Storczyki - czar i egzotyka
Storczyki – czar i egzotyka Jeszcze 10-15 lat temu, mało kto się odważył na domową uprawę storczyków. Ich egzotyczny charakter i tropikalne pochodzenie budziło wiele obaw i zniechęcało hodowców-amatorów. Dziś miłośników tych wyjątkowych kwiatów wciąż przybywa, rośnie zainteresowanie odmianami mniej znanymi, a te ulubione i już sprawdzone zagościły na stałe w naszych mieszkaniach, jako niezastąpiony element dekoracyjny i niepowtarzalna ozdoba naszych okien. Storczyki to jedne z najpiękniejszych i najbardziej fascynujących roślin świata. Sklasyfikowano 30 tys. gatunków i niezliczoną liczbę „krzyżówek” stworzonych przez człowieka. Należą do rodziny Orchidaceae, skąd wywodzi się ich nazwa – orchidee. Zdobyły miano klejnotów wśród najciekawszych okazów botanicznych niemal na wszystkich kontynentach. Historia i pochodzenie Najpopularniejsze storczyki pochodzą z południowo-wschodniej Azji, gdzie rosną od Himalajów po Archipelag Malajski oraz z tropików Ameryki Środkowej i Południowej. Historia uprawy tych egzotycznych roślin sięga starożytnych Chin, gdzie już tysiąc lat przed naszą erą dostrzeżono ich urok i czar oraz możliwości zastosowania w wielu dziedzinach życia: lecznictwie i farmakologii, perfumerii, przetwórstwie spożywczym i gospodarstwie domowym. Obecną popularność storczyków zawdzięczamy naukowcom, którzy znaleźli skuteczną metodę rozmnażania „in vitro”, pozwalającą na masową produkcję tych roślin i selekcję okazów najlepiej nadających się do upraw domowych. Niestety, mimo tak wysokiej liczby gatunków, wiele odmian orchidei jest bardzo rzadkich, zagrożonych i ginących. Przyczyną tego stanu jest postępująca zagłada lasów tropikalnych i efekty szabrownictwa atrakcyjnych okazów, dlatego większość storczyków występujących w naturalnym środowisku jest pod ścisłą ochroną. Co to jest biblioterapia?
Pomysł uzdrawiania przy pomocy literatury nie jest nowy. Biblioterapia pojawia się w różnych epokach i kulturach. A jej korzenie sięgają czasów starożytnych, kiedy to jej zalety odkryli Egipcjanie. W bibliotece w Aleksandrii widniały słowa „Lekarstwo duszy”. Z kolei w tradycyjnej medycynie hinduskiej wykorzystywano baśnie, jako środki lecznicze w różnego rodzaju chorobach psychicznych. Jak głosi legenda, słynne opowiadania Szeherezady powstały na zamówienie sułtana, aby wyleczyć go z depresji. Tradycja rozważania tekstu jest bardzo bogata także w Europie. W naszym kręgu kulturowym jest najpowszechniejszą formą medytacji znaną od XVI wieku. Tekst, jako podstawa zmian wewnętrznych został rozpropagowany przez Ignacego Loyolę na przełomie XV i XVI wieku. Zalecał on w swoich „Ćwiczeniach duchowych” rozważanie tekstów w celu integracji intelektu, woli i uczuć. Mało się o tym wspomina, że ta książeczka stała się prototypem nie tylko współczesnych rekolekcji, ale również technik terapeutycznych z wykorzystaniem tekstów literackich. W zakonach i klasztorach w XVIII w. zalecano czytanie refleksyjne, gdyż uważano, że jedną z potrzeb człowieka jest to, aby umysł miał zajęty, bo inaczej nudzi się i jest nieszczęśliwy. Natomiast znakomity francuski encyklopedysta Denis Diderot stwierdził, że uzdrowił swoją żonę z depresji, czytając jej frywolne książki. Teksty świeckie do leczenia wprowadzono po raz pierwszy W Polsce biblioterapia jako dyscyplina naukowa nie ma długiej tradycji. Termin, co prawda po raz pierwszy pojawił się w latach 30-tych XX wieku, ale batalia o jej zastosowanie rozpoczęła się w drugiej połowie lat 60-tych. Widoczny rozwój tej dyscypliny naukowej i działalności praktycznej w naszym kraju datuje się od lat 80. ubiegłego wieku i zaczyna zataczać coraz szersze kręgi, zwłaszcza w pedagogice specjalnej. Z dobrodziejstw biblioterapii mogą korzystać dzieci, młodzież, ludzie zdrowi w sensie medycznym, ale cierpiący z powodu straty kogoś bliskiego, problemów w szkole, braku pracy, rozwodu, problemów socjalnych w rodzinie czy zachowań patologicznych jej członków. Inną grupą, którą trzeba objąć opieką biblioterapeutyczną są ludzie chorzy i osoby niepełnosprawne oraz dzieci i młodzież szkolna wykazująca duży stopień agresji i nieprzystosowania społecznego. Również dorośli, zwłaszcza w momencie przejścia na emeryturę, mogą wykorzystać biblioterapię jako środek uzdrawiający. Ponadto, lektura rozwija kreatywność, wzmacnia zdrowe postawy, poczucie własnej wartości. Czytelnik sam, bez interwencji terapeuty wybiera teksty, które są ważne dla jego spraw lub uczuć. Ten rodzaj biblioterapii służy rozwiązywaniu problemów osobistych, ale nie daje ścisłych wskazówek. Chodzi tu bardziej o korygowanie postaw, kompensację i samorealizację. Czytanie terapeutyczne może przybrać różne formy – począwszy od poradnictwa bibliotecznego, przez klasyczną psychoterapię, do terapii indywidualnej, pedagogicznej dzieci z uwzględnieniem pedagogiki zabawy i arteterapii, bądź czysto przypadkowej samopomocy. Biblioterapia wykorzystuje literaturę piękną, poezję, literaturę niebeletrystyczną, różnego rodzaju poradniki oraz gry dydaktyczne, filmy, środki plastyczne. Takie leczenie stosuje się w różnych sytuacjach i miejscach, indywidualnie lub grupowo.
Halina Lewsza zawodowo bibliotekarz, pedagog, pracuje w Bibliotece Pedagogicznej w Mińsku, prywatnie – miłośniczka sportu, podróży i przyrody. Siedem młynów nad Piaseczną
Szlak liczący 14 km prowadzi wzdłuż rzeki Piasecznej. Jest jednym z najładniejszych w powiecie. Opisany po raz pierwszy w 1975 r. przez L. Hertza w informatorze krajoznawczym „Mienia-Mrozy-Lasy Mieńskie”. Szlak nieznany i niedoceniany. Wciąż czekający na odkrycie przez mieszkańców powiatu mińskiego, ale bardzo dobrze oznakowany – kolorem zielonym. Można go przebyć rowerem albo pieszo, pod warunkiem, że ktoś umówiony wcześniej zawiezie nas do domu. Wędrówkę rozpoczynamy we wsi Kiczki. Dotrzeć tu można autobusem PKS z Mińska Mazowieckiego lub po prostu rowerem. Mały Gutek
wyjątkowe animowane filmy wydawane na DVD, wybrane specjalnie ze względu na ich Do tej pory w cyklu ukazały się „Sekret księgi z Kells”, „Mia i Migusie”, „U” oraz „Sekret Balkony w kwiatach
kaskady roślin już od wielu lat są nieodzownym elementem dekoracyjnym naszego miasta, Wystarczą nieduże inwestycje, trochę umiejętności i wiedzy oraz szczere chęci, aby spróbować Naczynia na rośliny Uprawa roślin balkonowych i tarasowych wymaga odpowiednio dobranych naczyń. Ze względu Podstawowe zasady pielęgnacji roślin sadzonych w pojemnikach: - sadzonki umieszczamy w odstępach ok. 15 cm, pozostawiając przestrzeń potrzebną do Najpopularniejsze kwiaty balkonowe: Pelargonie – znane od wielu lat i wciąż cieszą się dużym zainteresowaniem ze względu na proste
Begonie – stosunkowo delikatne, lecz cieszą oko nie tylko różnobarwnymi kwiatami, ale i Werbeny – zapewniając im żyzną glebę, lekko zacienione stanowisko i stosowne nawozy, Lobelie, bakopy i fuksje – to rośliny o oryginalnych kwiatach, które coraz częściej zdobią mińskie Oprac. Izabella Walewska-Ogrodnik Szymon i Łucja czytają...
Zacznę od mojego ukochanego wiersza, klasyka – „Gałgankowy Skarb” Zbigniewa Lengrena. Książka cieszyła nasze mamy, nas, a teraz, po 30 latach wznowiona i pięknie wydana przez wydawnictwo Babaryba może cieszyć nasze dzieci. Jest to historia o małej Kasi, która zawieruszyła gdzieś swoją ulubioną szmacianą lalkę. W poszukiwaniu Murzynka pomaga dziewczynce cała rodzinka... A kto odnajdzie zgubę, przeczytajcie już sami :) Genialne, nieco archaiczne już ilustracje Lengrena (autor sławnego prof. Filutka z „Przekroju”) idą krok w krok za tekstem. To świetna książka nawet dla najmłodszych dzieci. Moja córka Łucja zachwyca się nią odkąd skończyła 1,5 roku. Książka wydana w poręcznym formacie, na grubych kartonowych kartkach na pewno szybko się nie zniszczy. Co przy ulubionych lekturach czytanych na okrągło naprawdę ma znaczenie :) Jestem pewna, że „Gałgankowy Skarb” przyniesie wiele radości i dzieciom i rodzicom, którzy na chwilę odlecą do krainy pachnącej dzieciństwem. A skoro mowa o cieple rodzinnego domu, to nieuchronnie zbliża się czas wiosennych porządków. Dlatego proponuje posprzątać w nietypowym towarzystwie – panie i panowie, chłopcy i dziewczynki przed Wami Mama Mu, najfajniejsza krowa na świecie, niezwykła, od której afirmacji życia może się uczyć każdy dorosły. Dla Mamy Mu nie ma rzeczy niemożliwych: jeździ na rowerze, na sankach, buja się na huśtawce, a nawet sprząta. Z tym sprzątaniem to może trochę za dużo powiedziane, ale sami przyznacie, że odkurzanie okien i parapetów z pozimowego kurzu i przyozdobienie ich kwiatami nie zdarza się każdej krowie, prawda? Ale co to? Szast prast i bum, nagle pojawia się drugi bohater książki, zawsze w opozycji do Mamy Mu – krytyczny Pan Wrona, który na wszystkim się zna, wszystko wie i wszystko robi najlepiej. I to zwykle on próbuje powstrzymać Mamę Mu przed realizacją jej szalonych pomysłów. Chociaż w przypadku historii opisanej w tej książce, to Mama Mu powstrzymuje Pana Wronę przed... no właśnie przed czym? Bo to, co robi Pan Wrona naprawdę ciężko jest nazwać sprzątaniem :) Książka została wydana przez wydawnictwo Zakamarki, ze szwedzkiego przełożył ją Michał Wronek-Piotrowski i zrobił to rewelacyjnie, lekko i z humorem – chapeau bas. Ilustracje autorstwa Svena Nordqvista idealnie oddają nastrój całej historii. Nie można się nie uśmiechnąć patrząc na jego rysunki – Mama Mu i Pan Wrona wzbudzają sympatię od pierwszego spojrzenia i chce się z nim zostać na dobre i na złe. Książki o nich towarzyszą nam odkąd Szymon skończył dwa lata i wracamy do nich bardzo często. Syn do tej pory uważa, że najlepszym i najszybszym sposobem na sprzątanie jest... zgaszenie światła – „no mamo, ale przecież nie widać bałaganu”. A mnie wtedy nie pozostaje nic innego, jak tylko powiedzieć za Panem Wroną – „Sprytne! Sprytne! Sprytne!” Z Szymonem i Łucją czytała Anna Noszczak, fot. AN „Mama Mu sprząta”, Jujja Wieslander, Wydawnictwo Zakamarki Andrzejkowe wróżby
Współczesne Andrzejki odbiegają od pradawnych założeń i dają już wszystkim możliwość dobrej zabawy. To, czy ten wieczór spędzimy w gronie rodzinnym, na balu w restauracji lub wśród znajomych zależy tylko od nas. A jeśli chcemy choć trochę podtrzymywać tradycję andrzejkowych wróżb – wystarczą dobre chęci, lekki dystans i poczucie humoru! A samych wróżb jest naprawdę mnóstwo! Z pewnością każdy wybierze coś dla siebie, swoich znajomych i bliskich. Grunt to dobra zabawa i miło spędzony czas. Oto kilka propozycji andrzejkowych aktywności, które wybraliśmy dla naszych Czytelników.
Lanie wosku – to najbardziej popularna wróżba andrzejkowa. Rozpuszczony wosk, np. ze świecy lejemy na wodę, używając do tego starego klucza. Powstały kształt odczytujemy, tworząc cień na ścianie. Interpretacja zależy od naszej wyobraźni i oczekiwań.
Obierka z jabłka – jabłko obieramy ze skórki tak, aby obierka była jak najdłuższa. Gdy spadnie na podłogę, jej kształt przedstawi pierwszą literę imienia wybranka.
Łupiny orzechów – dwie połówki łupin orzecha kładziemy na wodzie. Jeśli się do siebie zbliżą, wtedy mamy pewność, że w najbliższym czasie odnajdziemy swoją połówkę.
Karteczki z życzeniami – na dwunastu karteczkach piszemy 11 życzeń (jedna karteczka musi zostać pusta). Składamy je, mieszamy i rzucamy za siebie. Ta z karteczek, która upadnie najbliżej nas, jest odpowiedzią na zadane w myślach pytanie. Jeżeli będzie to pusta kartka, będzie to oznaczało, że żadne z życzeń się nam nie spełni.
Dwa listki – liście kładziemy na wodzie i w tym samym czasie w myślach wypowiadamy jakieś marzenie. Jeżeli listki zetknął się ze sobą, mamy powód do radości, bo nasze marzenia szybko się spełnią. Ale, gdy będą pływały w dużej odległości od siebie, wtedy z naszych marzeń nic nie wyjdzie - będziemy musieli czekać do przyszłego roku, aby powtórzyć wróżbę.
Gałązka wiśni – zerwaną w wieczór andrzejkowy gałązkę wiśni wkładamy do wody. Gdy zakwitnie do Bożego Narodzenia ślub w ciągu roku „murowany”.
Nagie panny – to propozycja dla bardzo odważnych singielek – chodzi o to, że o północy panny rozbierają się do naga i biegną do drewutni. Ta, która pierwsza wróci z pełnym naręczem drzewa, może szykować się do ślubu! A tak swoją drogą – nasze prababki, które robiły sobie tę wróżbę, musiały mieć żelazne zdrowie – nie dość, że było zimno, to jeszcze te drzazgi! A poza tym, gdzie znaleźć obecnie drewutnię? Rozwiązaniem może być drewno ułożone przy kominku :)
Oprac. Izabella Walewska-Ogrodnik
Skandynawskie kryminały i „Król i Błazen”
Pierwszy to „Wallander” nakręcony przez telewizję BBC na podstawie powieści Henninga Mankella. W rolę komisarza Kurta Wallandera ze szwedzkiego Ystad wcielił się Kenneth Branagh. Policjant z jego twarzą to zmęczony życiem i pracą glina, od którego odeszła żona, który nie ma dobrego kontaktu z córką i zajmuje się chorym na Alzheimera ojcem. Aż dziw bierze, że na takim zakręcie Wallander ma jeszcze siłę prowadzić skomplikowane śledztwa.
|
Reklama |